8.11.08

Sobotni hunt

Dziś relacja .skunk.a z jego wędrówki przez pewne senno-mleczne miasto...

Kiedy w sobotni poranek otworzyłem jedno oko i poczułem na źrenicy przejmujący chłód listopada byłem prawie pewien. Gdy otworzyłem drugie oko i wyjrzałem przez okno aby zobaczyć gęstą jak budyń mgłę - wiedziałem co będę dzisiaj robił. Czas na łowy ładnych rowerków.
Poszedłem do Śródmieścia piechotą po drodze zahaczając o kilka lokacji. Pod Realem ustawiono stanowisko dla rowerów - z tabliczką, niestety bez kamer dbających o bezpieczeństwo (żeby jeszcze ktoś się w nie gapił!). Na stojaku stał między innymi taki vintage:

Mimo, że park Poniatowskiego przyciąga raczej spokojem, a nie wzmożonym ruchem rowerowym, to tam dorwałem pierwszą zawodniczkę:

Dodatkowo w parku jak co dzień gromada młokosów łamała sobie karki i łokcie na świeżo wybudowanym torze dirtowym. Średnia wieku oscyluje wokół 12, a i szyku brakuje osobnikom ledwie oderwanym od cycka, toteż jedynie z kronikarskiego obowiązku:

Przejazd na skrzyżowaniu Mickiewicza/Kościuszki mimo, że oddany do użytku jakiś czas temu wciąż nie spełnia wymogów cywilizacji europejskiej odnośnie wysokości podjazdów. W dodatku ludność masowo kroczy po ścieżce, co daje się zauważyć przy okazji schnięcia farby.

Długi i bezowocny spacer Piotrkowską wart był zobaczenia tego widoku. Oto bowiem zapomniane przez łodzian stojaki na rowery (ktoś w ogóle pamięta, że to stojaki?) zapełniły się smukłymi jak osa krążownikami szos. Spięte ze sobą niczym w dzikim tangu zastygły na moment aby nie peszyć pobożnej ludności ludycznymi harcami.

Szkoda, że nie zainteresowały się swoim samotnym kolegą:

W międzyczasie raz na 20 minut śmigał ktoś interesujący, niestety zimno zmuszało do pośpiechu i jak na złość migawka nie chciała trafiać we właściwy moment.

W zimny dzień lepiej postać w cywilizowanych warunkach, nawet jako eksponat z poprzedniej epoki:

Mimo, że z silnikiem, to proszę zwrócić uwagę na stylową skrzynię do przewożenia pizzy. Pizzeria Presto ma dobre tradycje w krzewieniu dwukołowej propagandy, z innego lokalu pizzę dowozi kurier na kolarce, szeroko znany braci bywającej tu i ówdzie.

A oto przykład totalnego braku dbałości o swojego rumaka. Dzieci - nie próbujcie tego w domu!

I tak dotarliśmy do Manufaktury - łódzkiego wyznacznika miejskich trendów. Już przy wejściu knajpa Wook przypomina nam o ustroju jaki panuje w najludniejszym kraju świata:

Na koniec efekt półgodzinnego oczekiwania na cokolwiek ciekawego:

Zmarzłem, zgłodniałem, wydałem ostatnie pieniądze na zbytki. Czegoż nie robi się dla LodzCycleChic!

Tyle .skunk. Jestem pod wrażeniem... Ze swej strony dodam, iż zauważyłem tożsamość stojących rowerów (vintage i harcujące) z rowerami ujeżdżanymi (park Poniatowskiego i Manufaktura). To świadczy o kompletności Twojej relacji i potwierdza, że kierowałeś obiektyw na właściwe Osoby...

Brak komentarzy: