W najbliższy poniedziałek rusza drugi etap akcji "Zagoń rower do roboty", wymyślonej przez szerszą inicjatywę Chroń Skroń. Pierwszy akt tego wydarzenia rozgrywał się między 4 a 10 maja na ulicach Wrocławia. Tym razem kampania rozlewa się na inne miasta, wśród których rzecz jasna nie może zabraknąć (samozwańczej) Polskiej Stolicy Rowerowej Elegancji.
A zatem, od 15 czerwca nie tylko sami używamy rowerów na co dzień, ale jeszcze zachęcamy do tego innych. Można się przyłączyć do grupy uczestników na GoldenLine. Przebieg akcji (w skali kraju) będzie dokumentowany na tym blogu. Nie wystarczy ludzi tylko zachęcać, trzeba ich jeszcze uświadamiać "jak". Dlatego na Lodz Cycle Chic, w miarę możliwości i potrzeb, będą się pojawiać sugestie jak jeździć po mieście komfortowo i efektywnie. Jeżeli używacie roweru na co dzień, możecie się przyłączyć do obiegu informacji, wypełniając powyższą ankietę. Raptem 9 pytań a można mieć frajdę, że się dorzuciło swoje (co najmniej) 5 groszy.
Teraz najważniejszy aspekt udziału Lodz Cycle Chic w "Zagoń rower do roboty". Przyłączamy się również poprzez opis jednego przypadku Osoby, która zagoni rower. W związku z tym poszukujemy Chętnego/Chętnej do tego, aby na ten tydzień przesiąść się na rower, gotowego dzielić się nami swoimi perypetiami. Zachęcam Was samych, abyście przez najbliższe cztery dni (do niedzieli) zastanowili się nad udziałem w eksperymencie, zachęcili któregoś ze swoich bliskich, znajomych. Nie możemy obiecać jakiejś materialnej nagrody, ale mogę (ja, wićka) zaoferować się z użyczeniem roweru. Jeżeli nikt z zewnątrz się nie zgłosi, będę musiał zaangażować swoją Siostrę, tę która jeszcze nie dojeżdża do pracy na rowerze.
Ewentualne zgłoszenia Śmiałków na lodz.cycle.chic@gmail.com.
A na ośmielenie, historia Naczelnej, opowiedziana jej słowami:
Teraz może coś o sobie. Ja może z racji wieku trochę śmiesznie wyglądam na tym rowerze [oponujemy- LCC]. Proszę mi uwierzyć , że od 4 lat śmigam rowerem do pracy z Widzewa (Gorkiego) na Franciszkańską. Z początku wzbudzało to w pracy sensację, a nawet głupie uśmieszki. Teraz udało mi się zaszczepić wśród koleżanek i kolegów jazdę rowerem. Mnie osobiście sprawia to ogromną przyjemność.
Foto: Kasia S.
3 komentarze:
No proszę, a ja nie wiedząc nic o akcji namówiłam siostrę do tego, żeby jutro przejrzeć jej zakurzoną "kasztankę" i troszkę może rozruszać i kości, i piasty :)
Od miesiąca podjazduję do pracy rowerem. Zbliżająca sie przymiarka sukni ślubnej i czysta żywa przyjemność jeżdżenia zagonią mnie na rowerze do roboty niewątpliwie w tym tygodniu, może coś skrobnąć się uda? raporcik jakiś :)
Pozdrawiam 0 Kot
Ja na rowerku poginałem od początku kwietnia (choć nie zawsze mi się chciało - pokonywać 11 km w stroju formalnym w ulewę nie jest najfajniej). Chętnie przyłączę się do akcji, ale od jutra mam miesiąc ulopu i podejrzewam, że moje wypady rowerowe ograniczą się do podjechania do sklepu :-)
Ale obiecuję, że będę godnie reprezentował styl cycle chic, nawet w krótkiej drodze do owego sklepu.
Prześlij komentarz