Jeżeli jesteśmy już przy chińczykach (rowerach, nie ludziach), napomknę o pięknych egzemplarzach, które wspominany już kiedyś Pendzlak bezskutecznie próbuje sprzedać. Ale też i cena jak na warunki polskie jest z górnych zakresów (co stoi trochę w sprzeczności z komunistycznym egalitaryzmem). Same rowery - cacka, podobno pochodzą z lat 1970.
Summary (by brite): There might be nine million bicycles in Beijing, but there are surely many more exported from China all over the world - in both small plastic (enjoyed by my friend's kid) and beautiful full size metal versions. The big ones are available for sale - hopefully they'll make their way to the streets of Lodz, making them even more chic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz