Możliwość pojeżdżenia po metropolii, w której rower jest powszechnym środkiem transportu, była główną pobudką dla której wybrałem się na wycieczkę do odległej o 480 km od Łodzi stolicy Niemiec, w towarzystwie Adama Oli i Magdy...
...oraz Marty:
Jeżeli chodzi o odniesienia do Łodzi: rowerzystów oczywiście zdecydowanie więcej, choć udział tych interesujących porównywalny jak u nas albo nawet mniejszy. Zachwyca powszechność, łatwość, swoboda z jaką berlińczycy używają rowerów.
Nawet jeżeli udogodnienia infrastrukturalne nie powalają, to zwraca uwagę naturalność z jaką są traktowani rowerzyści przez innych użytkowników ulic. Przez kierowców są oni uważani jako uprzywilejowani, bez żadnej agresji czy choćby irytacji. To wszystko sprawia, że Berlin zwiedza się na rowerze z wielką przyjemnością!
Zapowiedź kolejnego sezonu, w którym królują na kobiecych nogach wysokie buty:
W Berlinie nie są tak zdeterminowani, aby koniecznie używać rowerów miejskich:
Eine Fräulein und Frauen:
...und Herren:
Wąsy już nie są wyłącznie passe, sam zastanawiam się czy aby sobie takich nie sprawić
Uwielbiam Kobiety jeżdżące na rowerze, w butach na obcasie!
Przed salą koncertową. I pod tym względem niektórzy łodzianie posiadają inwencję równą berlińczykom
Zaparzenie
3.5.10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
Przeglądam te zdjęcia i zachwycam się Berlinem, także od strony rowerowej... Niemniej w sprawie wąsów muszę złożyć zdecydowane veto ;)
ładnie tam :)
Podoba mi się pan w paltociku, który z niejaką nonszalancją wsparł swą obutą stopę o kawał betonu. Świetna fota! Pozdrawiam Łódź :)
a ja jestem oczarowana tym panem na ostatnim zdjeciu, no az prawie spadlam z krzesla. poprostu bajeczny ;D
Berlińskie mrowisko rowerowe. Też mam sympatyczne wspomnienia z rowerowego pobytu (1 dzień) w tym mieście.
Prześlij komentarz