23.2.09

Odwilż

Spływając w dół Narutowicza, spotkałem ponownie Martynę i Remika. Tym razem napadłem ich w trakcie rutynowego uzupełniania braków w lodówce:

Możemy podziwiać kolejne, dopracowane elementy wizerunku jak np. nabijane siodło

Byli tak wyrozumiali dla mojego zainteresowania, że zgodzili się zaprezentować siebie na rowerach w całej okazałości:


Summary (by brite): Hundreds of litres of water from the melting snow are flowing down the streets, but it's nothing for Martyna & Remik, whom I met during my daily shopping. You will meet the most original cyclists of Poland in Lodz.

8 komentarzy:

lavinka pisze...

A teraz konkurs dnia, czyli... ile pani ma kolczyków? ;)

HuBar pisze...

Witek, ale żeś się podniecił :-)
Łapka z wrażenia się tak trzęsła?

Szprota pisze...

Ta Pani ma kolczyki również w innych częściach ciała. Nie doliczymy się.
Mam wrażenie, że Emil brał udział w konkursie na najbardziej szykownego rowerzystę miesiąca i chyba nawet wygrał with a little help of me?

Witek Kopeć pisze...

Nie, przegrał z panem w kapeluszu. Jakby wygrał, to by znalazł się w panteonie w kolumnie po lewej stronie bloga. Ale był drugi, to fakt.

Co do "Pani", to poniewczasie (już w zaciszu domowym) skonstatowałem kto zacz... Z wielką radością.

Szprota pisze...

Breble zdążyła się już pochwalić :) Zrób o nich Honorową Wzmiankę - no chyba że da się uchwycić jeszcze kilka lutowych par na konkurs :)

Witek Kopeć pisze...

Oczywiście, miało być "po prawej", ale to już taki mój niedostatek intelektualny: "zachód", "wschód"; "lewej", "prawej"... Myślę dobrze, mówię-piszę dowolnie.

Witek Kopeć pisze...

Sprostowanie: nie Emil, a Remik.

Anonimowy pisze...

O, znajomi z klimatów - widywaliśmy się imprezowo w Luce i w Bolkowie, a rowerowo pod Geantem na Włókniarzy [bo nazwy JPII nie uznaję z pobudek ideologicznych] :)