27.5.12

Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie

Z perspektywy 1350 km, z biblią cycle chicu pod ręką, mam jeszcze większy podziw dla ludzi na rowerach w Łodzi. Tego co robią w tym niby-mieście. Doceniam bardziej ich wkład w nawiązywanie do europejskich standardów cywilizacyjnych. Brzmi górnolotnie, ale jak się ogląda fotografie z Kopenhagi i innych miast, czyta zachwyty Collvile-Andersena nad europejskimi mieszczuchami i obserwuje tutejsze starania by upowszechnić jazdę na rowerze w mieście, trudno nie myśleć w ten właśnie sposób o Was.


Jutro rano znów rozpoczniecie dzień od gry ze światłem, jak na tych fotografiach wykonanych w miejscu moich ulubionych przystanków po drodze do pracy.


DSC00537-001


DSC00540-001


DSC00155-001

Do dzieła!

4 komentarze:

EloVelo pisze...

Warto zainwestować 15 euro w tę książkę? zastanawiam się na d zamówieniem właśnie.

Witek Kopeć pisze...

To jakby fotografie i teksty z Copenhagen Cycle Chic na druku dobrej jakości. Zawsze to miłe móc sięgnąć po nie na półkę, bez potrzeby odpalania strony w przeglądarce. Jeżeli jednak znasz dobrze bloga, niczego nowego się z tej książki nie dowiesz. Jakby co, po powrocie chętnie ją udostępnię do wglądu.

veloman pisze...

Co to znaczy "niby-miasto" ? Jeśli niby-miasto (Łódź) to także niby-my mieszkańcy Łodzi i niby-Lodz Cycle Chic ? Żywimy się tym niby-miastem.
:-(

Witek Kopeć pisze...

Owszem, żywimy. "Niby-miasto", a więc miasto pozorne, z nazwy. Praktycznie bez tradycji, ze znaczącą wymianą mieszkańców po II wojnie światowej i to na ludzi ze wsi, nie z innych miast. Z bardzo kiepską estetyką przestrzeni, słabo wykształconym myśleniem o dobru wspólnym, chaosem przestrzennym.